Wg tego staropolskiego przysłowia, jeśli ktoś w Tłusty Czwartek nie zje ani jednego pączka, nie będzie mu się wiodło w dalszym życiu. I mimo iż są one niezwykle kaloryczne i z racji smażenia w głębokim tłuszczu nie najzdrowsze to w ten jeden dzień trzeba obowiązkowo pączki jeść i koniec kropka.
U mnie w pracy już od tygodnia mowa o tłustoczwartkowym obżarstwie. Moje biurowe łasuchy pozamawiały sobie różnego rodzaju pączki. Tak więc na liście życzeń znalazły się: pączki z nadzieniem różanym, pączki z advocaatem, pączki bez nadzienia posypane cukrem pudrem a także doughnuts'y.
Właściwie wszystkie wyżej wymienione rodzaje można przygotować z jednego podstawowego przepisu, który prezentuję poniżej.
Potrzebujemy (na około 30 pączków):
- 70 ml oleju kokosowego lub miękkiego masła
- 360 ml letniego mleka
- 820 g mąki pszennej tortowej
- 10 g suszonych drożdży
- 115 g cukru
- 2 jajka
- 1 żółtko
- 0.5 łyżeczki ekstraktu waniliowego (ja dodaje pastę waniliową)
- 0.5 łyżeczki soli
- 1 litr oleju do smażenia (np. arachidowego)
Na początku mieszamy olej kokosowy lub miękkie masło z mlekiem.
W osobnej misce łączymy ze sobą mąkę, cukier oraz drożdże. W jeszcze innej misce mieszamy jajka, żółtko, wanilię oraz sól.
Następnie dodajemy mąkę z pozostałymi składnikami do mieszanki mlecznej, a na końcu dolewamy również rozkłócone jajka.
Całość mieszamy do momentu gdy uzyskamy miękkie ciasto (około 10 minut przy pomocy robota kuchennego). Przekładamy do natłuszczonej miski, przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy na minimum 1.5 godziny w ciepłe miejsce. Ciasto ma podwoić swoją objętość. Po tym czasie wstawiamy miskę do lodowóki na przynajmniej 3 godziny (ja wstawiłam na całą noc, gdyż zaczęłam robić ciasto dopiero późnym wieczorem).
Wyjmujemy ciasto z lodówki i rozwałkowujemy na 1 centymetrowy placek. Przy pomocy szklanki wycinamy pączki i odkładamy na posypany mąką blat. Resztki ciasta pozostałe po wykrawaniu ponownie zagniatamy i powtarzamy cały proces od początku i tak do momentu aż wszystko wykorzystamy.
Zostawiamy pączki na około 1.5 godziny do wyrośnięcia (mają podwoić swoją objętość).
Rozgrzewamy w garnku olej do 180 stopni. Pączki smażymy partiami, po każdej stronie około 2 minut. Za pomocą łyżki cedzakowej wyjmujemy z oleju i odkładamy na papier kuchenny do całkowitego ostygnięcia.
Możemy nadziewać marmoladą (używamy w tym celu rękawa cukierniczego ze specjalną końcówką), udekorować cukrem pudrem lub rozpuszczoną czekoladą.
Smacznego!!!
Źródło: "New York - Recepten uit de Big Apple" Marc Grossman